Solomon Szerieszewski
Jednym z najbardziej znanych mnemoników był Sołomon (Salomon) Szerieszewski (1892–1958). W połowie lat 20. XX wieku, jako trzydziestolatek, rozpoczął pracę w litewskim dzienniku. Podczas redakcyjnych spotkań Szerieszewski nie notował żadnych poleceń przełożonego, nawet szczegółowych informacji, takich jak adresy czy telefony. Kiedy naczelny zażądał wyjaśnień, okazało się, że Sołomon pamięta nie tylko to, co wiązało się z jego obowiązkami, ale również najdrobniejsze uwagi kierowane do redakcyjnych kolegów. Zapamiętywał, jak się wydawało, wszystko.

Redaktor naczelny – który zauważył niezwykłe, ale i kłopotliwe zdolności swojego pracownika – wysłał go do młodego psychologa Aleksandra Łurii, twórcy neuropsychologii (1902–1977). Aleksander Łuria już przy pierwszych eksperymentach stwierdził, że mężczyzna ma ponadprzeciętną pamięć. Uczony badał swojego pacjenta przez 30 lat, pozostawiając opis przypadku Sz. w książce O pamięci, która nie miała granic. Zawarł w niej przejmującą historię człowieka obdarzonego fenomenalną pamięcią oraz całkowitym brakiem zdolności zapominania. Wyjątkowe zdolności przysparzały Szerieszewskiemu więcej kłopotów, niż można byłoby przypuszczać, tym bardziej że jego inteligencja była zaledwie przeciętna.

Historia słynnego mnemonisty

Sołomon Szerieszewski jako dziecko wykazywał zdolności muzyczne. Przez pewien czas uczęszczał do szkoły muzycznej, marząc o karierze skrzypka. Ambitnym planom kres położyła infekcja ucha. Wybrał dziennikarstwo, jednak kariera redaktora skończyła się niedługo po pierwszych wizytach u Aleksandra Łurii w laboratorium Instytutu Psychologii Eksperymentalnej Uniwersytetu Moskiewskiego. Szerieszewski nie podołał zawodowym obowiązkom. Zarobkował, występując przed publicznością i zdumiewając niezwykłymi umiejętnościami: zapamiętywał szeregi liczb, słowa, daty, nazwy ulic, skomplikowane wzory matematyczne, całe teksty w nieznanych sobie językach.

Widzowie oklaskiwali go, a tymczasem Aleksander Łuria dociekał, w jaki sposób Szerieszewski to robi. Dzięki rozmowom, eksperymentom i obserwacji doszedł do wniosku, że Szerieszewski jest naturalnym mnemonikiem – zapamiętuje niemal każdy szczegół w bardzo krótkim czasie dzięki pamięci fotograficznej (ejdetycznej) oraz synestezji (odbieraniu wrażeń zmysłowych różnego typu przy działaniu jednego bodźca).

Pamięć bez ograniczeń

Pamięć fotograficzna pozwalała Szerieszewskiemu gromadzić ogromną liczbę informacji, właściwie bez żadnej selekcji. Podopieczny Aleksandra Łurii zapamiętywał w ciągu 35–40 sekund szereg złożony z 20 liczb, a w czasie kilku minut (2,5–3) – 50 liczb. Sołomon Sz. zamykał oczy i wyobrażał sobie liczby zapisane na tablicy lub kartce papieru, a potem bez trudu je odtwarzał, nawet po 15 latach. Podobnie szybko zapamiętywał długie równania, wzory, których znaczenia nie pojmował. Na przykład w jednym z eksperymentów Łurii w 1937 r. bez wahania i omyłek powtórzył raz odczytane słowa pierwszej strofy Boskiej Komedii:

Nel mezzo del cammin di nostra vita

Mi ritrovai par una selva oscura,

Ché la diritta via era smarrita.

Szerieszewski, podobnie jak przy zapamiętywaniu matematycznych wzorów, nie musiał rozumieć słów, by je poprawnie przywołać. Jego dramat polegał właśnie na tym, że często nie miał świadomości znaczenia tego, co tak świetnie pamiętał, ani nie potrafił w jakikolwiek twórczy sposób posłużyć się zachowanymi informacjami. Zapamiętywał, odtwarzał, ale nie przetwarzał.

Kiedyś Szerieszewski opowiedział Łurii wrażenia, jakie odniósł, ucząc się w wieku 2–3 lat hebrajskiej modlitwy, której słów nie rozumiał. Jako człowiek dorosły nadal pamiętał kolory i tony skojarzone z wyrazami. Synestezja polega na łączeniu odczuć różnych zmysłów, zwykle dwóch, ale Szerieszewski stanowił rzadki przypadek człowieka, który doświadczał synestezji wielozmysłowej. Łuria zanotował: „Każdy słyszany przez niego dźwięk łączył się jednocześnie z kolorem, światłem, smakiem i dotykiem”. Sołomon twierdził, że widzi „kłęby dymu”, „gładkie lub załamane linie”, czuje „łaskotanie w lewej ręce”. Co więcej, takie kombinacje zmysłowych odczuć pozostawały niezmienne. Przywołanie jakiegoś znanego słowa lub liczby wywoływało falę wcześniej zapamiętanych odczuć.

Więzień własnego umysłu

Łuria po długoletnich badaniach nie stwierdził u Szerieszewskiego jakichkolwiek ograniczeń pamięci. Przypadek Sz. kodował wszystko, bez trudu przywoływał też wszelkie zapamiętane informacje. Przeciętny człowiek gromadzi dane selektywnie, wybierając z natłoku bodźców najważniejsze. Umysł Szerieszewskiego wszystko zapamiętywał raz na zawsze, w najdrobniejszych szczegółach, bez modyfikacji, jako pełny, skończony obraz, bogaty w światła, barwy, wrażenia smakowe i dotykowe. I właśnie dlatego, że tak starannie wszystko utrwalał, okazywało się to całkowicie bezużyteczne. Rzeczywistość podlega ciągłym przemianom. Inaczej wyglądamy jako dzieci, nastolatki, a potem dorośli, więcej – zmieniamy się co chwilę: inna fryzura, kolor koszulki, grymas twarzy. Na to umysł Szerieszewskiego zupełnie nie był przygotowany. Mnemonik miał ogromne problemy z rozpoznawaniem osób i twarzy. Widząc znajomą osobę, a to w czapce, a to z nieznanym grymasem, nie identyfikował jej z wcześniej zapamiętanym wizerunkiem, lecz dołączał jako kolejną postać do długiego szeregu już zapamiętanych.

Wiele wysiłku Szerieszewski i Aleksander Łuria włożyli w szukanie sposobów usuwania powracających wspomnień. Sołomon zapisywał je w wyobraźni na tablicy, a następnie zmazywał. Próbował się ich pozbyć, paląc notatki. Niektóre metody czasami pomagały, ale rzadko. Chaos, jaki panował w przeciążonym umyśle, doprowadził do tego, że Sołomon Szerieszewski ostatnie lata życia spędził w szpitalu psychiatrycznym.

Obecnie przypuszcza się, że jego nadzwyczajne umiejętności, ale i problemy, mogły wynikać z autyzmu.

jodek